niedziela, 7 kwietnia 2013

Za wszelką cenę - Rozdział III

Autor: Kyou Niimura & Reila
Beta: Kyou
Paring: Kyo i Shinya (Dir En Grey)

Shinya:

Wstałem skoro świt o szóstej by ogarnąć się do szkoły. Postanowiłem sobie już wczoraj leżąc w łóżku, że zdobędę Niimurę-san za wszelką cenę. Szybko wziąłem prysznic i ubrałem się w kolejne obcisłe i wyzywające ciuszki. Tym razem była to mini spódniczka i bluzka odkrywająca brzuch. Uśmiechnąłem się sam do siebie widząc efekt w lustrze. Włosy pozostawiłem rozpuszczone, po tym jak Toshi oznajmił mi, iż wyglądam w nich bardziej sexy. Szybko zjadłem śniadanie a w szkole byłem jeszcze piętnaście minut przed początkiem lekcji.


Kyo:

Spacerowałem po korytarzu, gdyż mam dyżur. Mam lepsze rzeczy do robienia, niż patrzenie na tych bachorów, którzy podejrzanie grzecznie się zachowują gdy idę w ich stronę. Z resztą, nieważne. Miałem zacząć już za godzinę lekcję, a wiadomo, że nawet swojej pracy nie lubię. Z braku laku i to jest dobre.
Zadzwonił dzwonek, będę miał lekcje z pierwszą klasą. Poszedłem do pokoju po dziennik, po czym znalazłem się pod moją salą 22. Kazałem im po sprawdzeniu obecności wyjąć kartki, co im się zapewnie nie podobało, lecz tak jest jak ja uczę biologii. Po to przyszli do tej szkoły, żeby się, a nie przesiedzieć trzy lata niewiadomo po co.
Nie mogłem się doczekać lekcji z moją klasą i tego co wymyśli Shinya. Spodobało mi się jego determinacja i dogryzanie mu.


Shinya:

Na pierwszej lekcji mieliśmy historię, nuda jak zwykle. Gdyby nauczyciel był chociaż ładny... Połowę lekcji przegadałem z Toshiyą a drugą połowę grałem na telefonie bo staruch nas przesadził. Aż się uśmiechnąłem gdy zadzwonił dzwonek, następna biologia. Kręcąc biodrami poszedłem pod klasę. Czując na sobie spojrzenia innych ludzi uśmiechnąłem się z satysfakcją. Usiadłem na parapecie na przeciwko wejścia do klasy i zakładając nogę na nogę wypatruję Niimury-san.



Kyo:
Siedziałem przez całą przerwę w sali, gdyż tam miałem laptopa i siedziałem sobie na facebooku. Gdy zadzwonił dzwonek niechętnie się wylogowałem. Otworzyłem drzwi zapraszając uczniów, a sam poszedłem po dziennik do pokoju. W połowie drogi przypominałem sobie, ze nie wyłączyłem laptopa, ale na szczęście że wylogowałem się z facebooka, bo jeszcze szczyle by coś powypisywały. I tak pewnie teraz grzebią w moim małym, kochanym cudeńku. Ta myśl mnie pogoniła. Wziąłem dziennik i szybko wróciłem do klasy. Siedzieli jak aniołki.  Można by pomyśleć, że nie ruszyli się z miejsca, ale ja wiem swoje.
Usiadłem za biurkiem i szybko sprawdziłem obecność. Siadając na swym krześle zlustrowałem wygląd Shinyi.
- No to moi kochani wyciągamy karteczki – zaklaskałem radośnie w dłonie, mówiąc przesłodzonym głosem.

Shinya:

westchnąłem cicho wyciągając jakąś kartkę z torby. Grzecznie się podpisałem wachlując wymalowanymi rzęsami i zalotnie wydymając wargi. Toshi jak zwykle na lekcjach macał mnie po udzie, ale przestałem zwracać na to uwagę. Siedzę sobie grzecznie czekając na podyktowanie pytań przez Niimurę-san.

Kyo:
Spojrzałem na Shinye i zachciało mi się śmiać. On tak otwarcie pokazywał swoje zamiary przed całą klasą. Choć w każdej klasie ma średnio 5 propozycji seksualnych na semestr. Stanąłem przy jego ławce, wziąłem jego zeszyt i zacząłem dyktować pytania z wczorajszej lekcji. Dzisiaj środa, mam jeszcze zajęcia dodatkowa i na dodatek z nim. Chociaż, jakby mi tak obciągnął za piątkę... O nie, na starość potrzebuje chyba seksu.
Podałem im 5 pytań.
- Macie na to 10 minut – stałem przy ławce Shinyi obserwując klasę.
 
Shinya:

wdycham jego mocne, męskie perfumy i czuję się jakbym miał zaraz zemdleć. Szybko napisałem odpowiedzi na kartce, o dziwo wiedząc mniej więcej o co chodzi. Położyłem kartkę na jego biurku. Odchyliłem się na krześle po czym odrzuciłem włosy na plecy odsłaniając bladą szyję. Wbiłem wzrok w twarz nauczyciela nie mogąc doczekać się już zajęć dodatkowych.

Kyo:

Gdy tylko Shinya zaczął zachowywać się nieprzyzwoicie nachyliłem się nad nim.
- Nie odchylaj się tak, bo ci tak zostanie – szepnąłem ironicznym tonem, żeby tylko on usłyszał.
Klasa patrzyła się na to dziwnie, myśląc zapewne, że proponuje mu seks. Nic bardziej mylnego, na pewno się z nim nie prześpię, nawet jakby mieli mi za to zapłacić.
- Karteczki do przodu – stanąłem przy swoim biurku.
Gdy wszystkie kartki trafiły do mnie, usadowiłem się na swoim nowiutkim, mięciutkim krzesełku.
Podałem im temat. Na zmianę mówiąc znudzonym głosem monolog i dyktując notatkę.

Shinya:

Uśmiechnąłem się lekko i nachyliłem nad jego biurkiem - Niech pan nie mówi, że by się panu nie podobało. - zaśmiałem się cicho rozbawiony sytuacją. Więc jednak zauważa! Zapisałem temat i oparłem policzek na dłoni wpatrując się w nauczyciela, udając że interesuje mnie to co mówi.

Kyo:
Gdy wyszeptał mi nad biurkiem swoje słowa. Uśmiechnąłem się krzywo.
- W życiu mi się nie podobały sceny z taniego porno – odparłem.
Lekcja minęła szybko. Miałem jeszcze kilka dyżurów przez które musiałem spacerować i pilnować porządku, jak szeryf na Dzikim Zachodzie. Shinyi więcej nie widziałem, ale dodatkowe zajęcia się zbliżały.
Shinya:
Maksymalnie wkurwiony poszedłem na kolejne lekcje. Kończyliśmy wcześniej, więc przed dodatkowymi zajęciami zdążyłem pójść do domu. Przebrałem się w zwykłe jeansy i sweter. Zmyłem makijaż i tylko włosy zostawiłem takie jak były. Obrażony na cały świat, a najbardziej na nauczyciela biologii, wróciłem do szkoły. Miałem na sobie trampki zamiast wysokich szpili. Usiadłem na podłodze przed klasą oczekując rozpoczęcia zajęć.


Kyo:

Otworzyłem klasę. Tylko on się w tym roku, jak na razie zgłosił. Usiadłem na swoim miejscu, a on zaraz za mną. Kazałem mu się przysiąść obok mnie do mego biurka, spełnił to niechętnie.
- A co to się stało, że normalnie wyglądasz? - zadrwiłem

Shinya:

To się stało, że taki jeden facet powiedział że wyglądam jak kurwa. - mruknąłem nawet na niego nie patrząc. Strzeliłem palcami - Nie ma nikogo innego?

Kyo:

- I miał racę. Ile ci proponował? – zaśmiałem się – Jak na razie tylko ty się zgłosiłeś
Wyciągnąłem z półki w biurku książkę od biologii.
- Przerobimy sobie dzisiejszy temat w wersji rozszerzonej. Wyciągnij jakiś zeszyt
Shinya:

Nie odpowiedziałem. Wyjąłem z torby zeszyt i spojrzałem na niego normalnie, nie podrywając go. - dobra... - mruknąłem zaglądając do jego książki.


Kyo:
 Co ty taki grzeczny? Przyzwyczaiłem się do tej nowej wersji dla ubogich – zaśmiałem się.
Zacząłem mu tłumaczyć i ważne rzeczy zapisać. Dzięki mojej nauce, jak coś stąd wyniesie będzie miał piątkę.

Shinya:
 - znudziło mi się. - wzruszyłem ramionami słuchając go uważnie i zapisując wszystko. Po dzisiejszej 'stylizacji' zostały mi tylko pomalowane na czarno paznokcie.

Kyo:

- Mam rozumieć , że teraz normalnymi sposobami chcesz zdobyć ocenę? Chociaż dzisiaj myślałem nad przystaniu nad twą propozycją – skłamałem.
Byłem ciekaw, co zrobi. Mam jeszcze z nim 40 minut spędzić, a kto powiedział, że nie mogę go trochę podręczyć i prowokować, jak on mnie?

Shinya:

Propozycja jest dalej aktualna. - spojrzałem na niego .- tylko po co mam sie tak ubierać, skoro pan nawet na mnie nie patrzy. - mruknąłem odwracając wzrok. Nie spodziewałem sie kompletnie ze to powie. W ogóle..

Kyo:

Czyli się nie poddał, a ja mogę się pobawić. Czemu by nie skorzystać? Położyłem rękę na jego udzie.
- Widzę, że nadal jesteś tą samą żałosną dziwką, co wtedy. – zaśmiałem mu się prosto do ucha.
Nie powiem takie dręczenie jest fajne. Jeszcze wyprowadzę chłopaka tym na dobrą drogę. Będzie mi jeszcze stopy w podzięce całował.

Shinya:
nic nie odpowiedziałem, tylko spuściłem głowę zażenowany. Kurwa, faktycznie jestem tylko dziwką. Wbiłem wzrok w jego dłoń na swoim udzie.

Kyo:

Poklepałem go.
- No mały ile bierzesz?
Specjalnie go tak traktowałem, żeby widział jak jest postrzegany, przez swą głupotę. W pierwszej klasie go polubiłem, a na druga się tak zgorszył. Trzeba było mu uświadomić jego błędy.

Shinya:
Widocznie sie zaczerwieniłem, ale nie spojrzałem na niego. Cholera, znowu robi sie ze mnie cnotka... - zbeształem sie w myślach. - a czemu pytasz?

Kyo:

- sprawdzam czy mnie stać z mojej małej pensji – odrzekłem kciukiem łapiąc go za podbródek i nakierowując na swoją twarz.
Jak na razie działa. Nie czuje już się taki pewny siebie, jak na początku roku. No, żebym wiedział, że tylko tyle wystarczy, żeby go zawstydzić i zniechęcić. Już wtedy bym to wykorzystał.


Shinya:
dobrze wiesz, ze nie chciałem pieniędzy. - mruknąłem wyraźnie zawstydzony. Facet prezentuje postawę 'mam was wszystkich w dupie nie zbliżać się ' a teraz co?- obruszyłem sie w myślach. A jeśli na prawdę chce skorzystać?! Boże, jeszcze nigdy w życiu tego nie robiłem!

Kyo:
Widząc jego migoczące spojrzenie zaśmiałem się w duchu. Czyli jest nadal gotów robić to za ocenę.
- Możesz pomarzyć o seksie za ocenę – szepnąłem mu do ucha.
Czyli zmienianie go na lepsze nie idzie w dobrym kierunku, a w takim, że mam ochotę go wziąć na tym biurku – oczywiście to jest jego wymysł, a nie mój. Tylko Kaoru z Die to robią w bibliotece na stole, a jeszcze woźny Die nie wysprząta dobrze spermy z pod stołu. Raz na nieszczęście w nią wszedłem.


Shinya:
Odgarnąłem włosy za ucho i odsunąłem sie od nauczyciela zarumieniony. Schowałem sie za swoimi długimi włosami i wbiłem spojrzenie w jego buty. - a bardziej podobam Ci sie tak czy jako tania kurwa? - zapytałem cicho, mając nadzieję ze jednak nie usłyszał.

Kyo:

- Wolę cię w takiej wersji – odpowiedziałem na jego szept.
Wróciłem do tematu zajęć dodatkowych. Nasza rozmowa idzie w niedobrym kierunku.

Shinya :
Pokiwałem delikatnie głową i uśmiechnąłem sie sam do siebie gdy szybko zmienił temat. Więc jednak coś ten teges. - zaśmiałem sie w myślach.


Kyo:

Po dzwonku wypuściłem go. Nie wiem, czy wyniesie coś z tej Sali. Szkoda mi go trochę, robi z siebie dziwkę, a wcale nią nie jest.
Pieszo wróciłem do domu. Szedłem wolno rozkoszując się pogodą.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Za wszelką cenę - rozdział II


Autor: Reila & Kyou Niimura
Beta: Kyou
Parring: Kyo & Shinya (Dir En Grey )



Kyo :

Wstałem niechętnie rano, czyli o dziesiątej. Na szczęście mam tylko w piątek na noc, czyli na ósmą. Zjadłem na śniadanie płatki, oglądając kreskówki w TV – ta, na starość mi odbija.
Gdy znalazłem się w szkole, zasiadłem na swoim standardowym miejscu w pokoju nauczycielskim. Wszyscy nauczyciele wiedzieli, że  po tym jak ktoś usiądzie na moim miejscu czeka go szybka operacja w szpitalu. Wiedziałem z jaką klasą mam lekcję, nie musiałem więc wstawać i patrzeć na wywieszony rozkład zajęć. Po dzwonku wziąłem dziennik mojej klasy, nie śpiesząc się wcale do nich.

Shinya:

Wstałem i ogarnąłem się. Pomalowałem, umyłem, ułożyłem włosy. Potem ubrałem tylko tę krótką sukienkę, którą wybrałem wczoraj. Wyszedłem bez śniadania, a i tak spóźniłem się na autobus.
- Cholera... - warknąłem cicho wiedząc, że na sto procent spóźnię się na lekcje. Popędziłem, więc jak szalony, co chwilę obciągając sukienkę w dół. Wpadłem do klasy 15 minut po dzwonku.

Kyo:

Tłumaczyłem im układ narządów i kości u człowieka. Zdążył w ostatniej chwili. Dziennik miałem cały czas otwarty. Wziąłem swój ulubiony niebieski długopis do ręki.
- Zdążyłeś w ostatniej chwili, żeby mieć n – wstawiłem mu ją, nawet na niego nie patrząc.
Dalej im tłumaczyłem, a zaraz podam notatkę, jak łaskawy pan Terachi się rozpakuje.

Shinya:

Rozpakowałem się szybko, praktycznie wypinając się w jego stronę. Usiadłem patrząc na niego uważnie, i znowu trzepocząc umalowanymi rzęsami. Wiedziałem, że w końcu się na mnie skusi, nie ma innego wyjścia.
- Przepraszam bardzo, Niimura-sama... - zawyłem przepraszająco.

Kyo:

- Zamiast się pindrzyć przed lustrem, wcześniej wychodź z domu. Ciesz się, że nie mam cię z czego jeszcze zapytać – westchnąłem.
Tak jak myślałem, gówniarz nie podda się łatwo. Za niedługo przyjdzie tu w samej damskiej bieliźnie, a nie kiecce.
Zacząłem im dyktować notatkę, jeszcze będą myśleć o bzdetach na mojej lekcji.

Shinya:

Założyłem nogę na nogę, spoglądając na niego zalotnie.
- Jakoś trzeba wyglądać... - mrugnąłem do nauczyciela, uśmiechając się delikatnie. Będzie mój. Już ja to wiem.

Kyo:

- Nie, jak dziwki pod latarnią – przerwałem dyktowanie.
Klasa się zaśmiała, a biedny Shinya zaczerwienił. 1:0 dla mnie, dziecko.

Shinya:

- Ale tobie się przecież podoba. - mruknąłem czerwony.
Dupek. Przecież ja tylko próbuje sie przypodobać.

Kyo:

- Podoba się tak samo, jak siedzenie z wami.
Uspokoiłem klasę, grożąc im wywołaniem do odpowiedzi, a wiedzą, że zadaje trudne pytania. Uzyskanie ciszy nie jest wielkim wyczynem, zwłaszcza u takich kapuścianych głów.
Podyktowałem dalszą części notatki, po czym znowu prowadziłem monolog, który zapiszą i muszą się go nauczyć, bo jutro prezent od wujka Kyo; kartkówka.

Shinya:

- To musi nas pan bardzo lubić. - mruknąłem właściwie sam do siebie.
Super, kartkówka. Pewnie znowu dostanę pałę, cholera. Twarda sztuka. Ale nie oprze się. Mi sie nikt nie oprze. -  pomyślałem i aż się do siebie uśmiechnąłem.

Kyo:

Idealnie, gdy skończyłem im podawać notatkę zadzwonił dzwonek. Mam nadzieje, że ,,panu ładne ślepka”,  nie przyjdzie na myśl zostawać. Oglądanie jego gęby po godzinach, nie jest ani trochę przyjemne. Zwłaszcza, że czas na poranną kawę.

Shinya:

Nawet na mnie nie patrzy! Musiałem być wyraźnie zirytowany, bo aż Toshi zaczął mnie uspokajać i mówić, że będzie dobrze. Gdyby tylko wiedział, co mam zamiar zrobić.... A ten facet, bardzo skutecznie mi to utrudnia. Dziad jeden. Obrażony wyszedłem z klasy, nawet na niego nie spoglądając. Mruknąłem tylko cicho ' do widzenia', i poszedłem na kolejne lekcje. Dobrze, że dzisiaj jeszcze wychowawcza. Będę go prowokował. - Postanowiłem sobie.

Kyo:

Uradowany, że nie został, poszedłem zrobić sobie upragnioną kawę. Lekcje minęły szybko, a co za tym idzie, szybciej wrócę do domu. Już mam plany na wspaniały wieczór, aż kapie ślinka.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Teraz mam godzinę wychowawczą, ze swą kochaną klasą – jej, tylko skakać ze szczęścia.
Wpuściłem ich do sali, sprawdziłem obecność, po czym zacząłem studiować menu z restauracji, aby mieć co jeść na obiad.

Shinya:

Wszyscy, jak zwykle na wychowawczej mieli wyjebane, a ja z uporem maniaka wpatrywałem się w nauczyciela. Ja go zdobędę. Na którejś lekcji, przedstawiłem swój plan Toshiyi. Nie był zachwycony, ale trudno. Kręcąc sobie loczka z włosów i zalotnie mrugając do niego, zastanawiałem się, w co się jutro ubiorę.

Kyo:

Nie musiałem zwracać na nich uwagi, gdyż wiedzieli, że mogą szeptać między sobą, ale muszą być cicho. Dzięki moim sposobom, mogłem w spokoju przeglądać menu. Czułem na sobie wzrok i wiedziałem do kogo należy, ale go ignorowałem. Nie mam zamiaru słuchać głupich propozycji, przez napalonego ucznia na dobrą ocenę.

Shinya:

Obserwowałem go bardzo dokładnie. Każdy mini ruch twarzy. Boże, bo jeszcze się zakocham. Podniosłem się na chwilę i poprawiłem sukienkę. Nagle poczułem dłoń na swoim tyłku. No tak, Toshiya. Strzepnąłem jego dłoń i usiadłem nie spuszczając wzroku z profesora.
- Profesorze... ?- zapytałem cicho .
Mam plan.

Kyo:

Niechętnie oderwałem wzrok od swego zajęcia. No tak, to by było za piękne gdyby się poddał. Naprawdę mu zależy na tej ocenie, ale tak jej nie zdobędzie. Inaczej nie nazywam się Tooru Niimura.
- Tak?

Shinya:

- Chciałbym... No bo jak mam się uczyć, żeby mieć lepszą ocenę... Słyszałem, że ma pan kółko z biologii.... Chce się zapisać. Teraz. - uśmiechnąłem się delikatnie do nauczyciela, widząc jego minę.
Już ja mu coś wymyśle na te zajęcia – zaśmiałem sie do siebie w myślach.

Kyo:


Dobre zagranie Terachi. Wyrównałeś szanse. Nie byłem tym pocieszony, gdyż będę musiał znosić jego kiepskie zaloty nawet po godzinach. Dobrze, że nie wie gdzie mieszkam. W domu by mnie jeszcze nachodził.
- Są w środy o 15.

Shinya:

- Dziękuję. Na pewno będę. - kiwnąłem entuzjastycznie głową .
Oj będę, będę. - Zaśmiałem się w myślach, wracając na swoje miejsce.

Kyo:

Na szczęście lekcja szybko się skończyła, a ja mogłem iść do domu. Moja klasa miała jeszcze zajęcia, więc nie muszę się martwić, że Shinya będzie mnie śledził.
W domu zadzwoniłem do restauracji, decydując się na kurczaka w curry.

Shinya:

Siedziałem na następnych lekcjach, w ogóle nie zainteresowany. Wręcz mi wisiało, co się dzieje. Ha, uwiodę go! Będzie mój . - Uśmiechnąłem się sam do siebie, wracając do domu.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Za wszelką cenę - Rozdział I

Będziemy pisać yaoi o Dir En Grey. Zainteresowanych zapraszamy ^ ^

Autor: Kyou Niimura & Reila
Beta: Reila
Paring: Kyo & Shinya (Dir En Grey)



Kyo:

Początek roku, nie cierpię tego okresu. Nowe bachory, bez dyscypliny przychodzą do tego liceum, a ja muszę pilnować tu porządku, jak strażnik Teksasu. Stanąłem przy już swojej klasie drugiej. Nauczyłem ich dyscypliny od razu, jak przyszli. Patrzyłem na tę wylęgarnie, wiedząc, że jestem bardzo znany w tej szkole, jako tyran. Co mi bardzo pochlebia – zaśmiałem się w myślach.


Shinya :

Matko... mam już dość tego miejsca, od samego patrzenia na nie. Wszyscy gapią się na mój tyłek, a co ja mam poradzić, że lubię krótsze rzeczy. - westchnąłem cicho - I jeszcze ta biologia, ten facet mnie nie cierpi. Musiałbym wymyślić coś, żeby nie mieć znowu dwa na koniec roku... Będzie ciężko. - stwierdziłem w myślach i ustawiłem się grzecznie przed klasą - Już ja coś wymyślę, oj tak.


Kyo:

Wszystkie głąby, należące do tej szkoły wreszcie się zebrały. Jeszcze tylko dyrektorka, musi ruszyć swoją wielką, grubą dupę, która wygląda, jak idzie, jak dwa arbuzy przewracające się w reklamówce. Weszła na salę, jak zawsze w sukience. Zaczęła gadać te bzdety, po których jestem bardziej senny niż po lekach nasennych.


Shinya:

Widząc dyrektorkę, przewróciłem oczami.
 - Co za wstrętna baba. - mruknąłem cicho do siedzącego obok Totchiego.
Z małym zainteresowaniem, obleciałem wzrokiem całą "zawartość" tej szkoły. Oczywiście, znowu ten świśnięty woźny i ten dziwak bibliotekarz. -westchnąłem głośno- No i oczywiście Niimura-san. Jak zwykle będzie miał wyjebane. Siedząc tak i myśląc, wymyśliłem już, co zrobię by mieć lepszą ocenę...


Kyo:

Modliłem się, żeby ten apel szybko się skończył. Nie wierzę w Boga, ale podczas przemówień tej baby, zmieniam swoje nastawienie do wiary. Gdy pozwoliła iść uczniom razem z nauczycielami do klasy, uśmiechnąłem się krzywo. Poczekałem, aż sobie wszyscy wyjdą. Co się będę pchać na chama? I jeszcze w te spocone ciała, gdyż tu gorąco, jak w piecu kotłowniczym. Kiedy znalazłem się pod salą 22, moja klasa już na mnie czekała. Łaskawie otworzyłem im drzwi, sam wchodząc pierwszy. Szacunek szczyle.


Shinya:

Wszedłem powoli do klasy, siadając jak najbliżej jego biurka. Westchnąłem cicho, uświadamiając sobie, co właściwie zamierzam zrobić. Trudno, poświęcać się trzeba dla dobra ocen. - westchnąłem znowu -  Przyglądam się Niimurze-san, który ma nas głęboko w poważaniu, i na każdym kroku nam to okazuje. Westchnąłem znowu, stwierdzając, że jest on nawet przystojny... Shinya! Stop, nie wolno Ci tak myśleć!
Cholera, on serio jest przystojny.


Kyo:

Posadziłem swoje szanowne litery na mięciutkim krzesełku, a niech tym nieukom, wbijają się  drzazgi w tyłki, od tych drewnianych krzeseł. Spojrzałem na ławkę przy samym biurku, ciekawy, kto w tym roku będzie lizusami. Zdziwiłem się widząc Terachiego. On chce mi dupę lizać? No ciekawe, a wraz z nim mister Hara. Będę miał zabawę w tym roku, zaśmiałem się w duchu.


Shinya:

Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, trzepocząc zalotnie rzęsami. W duchu załamywałem się nad poziomem, do którego się zniżam. Boże... odgarnąłem blond włosy za ucho, dalej wpatrując się w nauczyciela. Nagle poczułem dłoń na swoim, bądź co bądź, odkrytym udzie.
- Hara, zjeżdżaj, próbuję sobie ocenę wyrobić. - warknąłem na Toshiyę, uderzając go w dłoń.


Kyo:

Zaśmiałem się na postępowanie Shinyi. Jeszcze nie zaczęła się lekcja, a on już się podlizuje. Nie no, Toshiya odwala dobrą robotę. Zaśmiałem się, na podryw lovelasa szkolnego. Dobra, ale trzeba tym małym gnidom – co są większe ode mnie, bo stałem w kolejce po rozum, a nie wzrost – podać plan lekcji.
- Wiecie, jak się niezmiernie cieszę widząc wasze parszywe gęby -  uśmiechnąłem się przesłodko  - Podam wam zaraz plan lekcji, ale jestem ciekaw czy ktoś nie został ojcem, albo matką. 


Shinya:

Córką, kurwa. -mruknąłem sam do siebie cicho. Boże, tylko nie dużo biologii, no proszę! Szkoda, że dyra nie jest facetem, wymyśliłbym coś na zmianę planu. Zachowuję się jak dziwka. -zmarszczyłem brwi - trudno się mówi, i żyje się dalej. Skupiłem całą swą uwagę na nauczycielu, obserwując jego delikatne rysy twarzy i namiętnie trzepocząc do niego rzęsami.


Kyo:

Nikt mi nie odpowiedział. Tak, na pewno latają i się ruchają w krzakach, jak to było za moich czasów, tylko że był to seks w kiblach na dyskotece, a i czasem w bibliotece. Dobra trzeba im plan podać. Zacząłem im go czytać, o tak cieszę się na oglądanie ich gęb dwa razy w tygodniu. Dobrze, że nie uczę polskiego.


Shinya:

Jest nie za często biola, super! - ucieszyłem się w myślach -  Dobrze że jestem gejem, jeszcze by mi laska zaciążyła, i chuj a nie życie towarzyskie. I dobra ocena z biologii też, by mi przefrunęła koło nosa. Uśmiechnąłem się znowu do Niimury-san, mimo, że on nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi.
Jeszcze go zdobędę.


Kyo:


Westchnąłem ciężko. Wreszcie mogę ich stąd wyrzucić, spełnienie wszystkich marzeń. Dobra Terachi za często się patrzy na mnie, oby nie chciał zostać. Mam ciekawsze zajęcia, niż gadanie z nieletnim szczylem oraz, niż woźny Die oglądający porno z bibliotekarzem Kaoru w szkolnej bibliotece – jest ona częściej zamknięta niż otwarta.
- A teraz możecie sobie iść, chyba, że tak bardzo lubicie moje towarzystwo i chcecie ze mną zostać – sarknąłem ironicznie.


Shinya:

-
Profesorze... - zagadałem do niego, gdy tylko klasa wyszła - mam do pana sprawę... - powiedziałem trzepocząc rzęsami, oraz zachęcająco zakładając nogę na nogę.
Oby się zgodził. To będzie... trochę obrzydliwe.


Kyo:

Uśmiechnąłem się, kiedy wszyscy z klasy uciekli, jakby tu wybuchł pożar. Wreszcie cisza i spokój. Mogę sobie spokojne wrócić do domu, i obejrzeć mój kochany serial brazylijski, ściągnięty z chomika ,, Osaczona”. Uradowany tą myślą snułem plany, gdy nie wiadomo – a raczej wiadomo - skąd pojawił się przede mną Shinya. Patrzył się na mnie tymi sarnimi oczami, jakbym mu coś obiecał – a mógłbym mu obiecać kopa w dupę.
- Tak Terachi, czego ode mnie chcesz? – spojrzałem na niego nie chętnie.
W końcu morduje mój czas, który poświęciłbym dla serialu.   


Shinya:

Zbliżyłem się do niego delikatnie, i kładąc mu dłonie na ramionach zarumieniłem się ledwo zauważalnie na zawołanie.
- Czy... byłby pan na tyle dobry i pozwolił mi zdobyć dobre oceny... trochę mniej tradycyjnie..? - wyszeptałem mu do ucha, prawie się do niego przytulając. Jestem od niego wyższy, więc chyba będzie łatwiej...


Kyo:

Zdziwiony popatrzyłem na jego ręce na moich ramionach, podniosłem brwi do góry i zrzuciłem jego dłonie. Za dużo sobie pozwala, jeszcze tak blisko stanął, jakby nie wiedział, że przestrzeń intymna 45 cm, jest zarezerwowana dla osób najbliższych, a do takowych on się nie zalicza.
- Co tam wymyśliłeś w tej pustej główce? – prychnąłem.
Tak jak przypuszczałem, nowy lizus. Co roku inny, w tamtym był Yuki. Ciekawe, jak będzie w innych klasach.


Shinya:

Fuknąłem cicho, znowu kładąc dłonie na jego ramionach i bawiąc się jego włosami.
 - Chciałbym w tym roku mieć lepszą ocenę na koniec... - wymruczałem delikatnie się o niego ocierając biodrami. - proszę..? - zatrzepotałem znowu rzęsami, i stanąłem seksownie.


Kyo:

Uwziął się dzieciak, no nie powiem. Mnie dotykać? Niech się cieszy, że nie można bić uczniów, dawno połamałbym mu te smukłe, ciękie paluszki, razem z rękami, jak u kościotrupa. Nie będę mu tłumaczyć, ile centymetrów należy do jakiej sfery, bo i tak pewnie się do tego nie zastosuje.
- Jak chcesz dobrą ocenę to się ucz – popatrzyłem z politowaniem na jego pozę. Skojarzył mi się z dziwkami spod latarni, których bardzo dużo jest ma mojej ulicy.  Jeszcze tylko brakuje mu różowego, skąpego stroju, żeby całkowicie się do nich upodobnił.


Shinya :

- Hm... a innym sposobem..? - nie dając za wygraną dotknąłem delikatnie jego krocza.
Czuję się jak kurwa, ale trudno, trza się poświęcać, nie? - zapytałem sam siebie w myślach. Widać po nim, że nie bardzo mu na rękę, to całe moje małe "molestowanie". W sumie, mam na niego haka. Jak się nie zgodzi, zawsze można pójść do  dyry za molestowanie... –prawie, uśmiechnąłem się sam do siebie, ale w czas się powstrzymałem, to mogłoby dziwnie wyglądać.


Kyo:

Nie no teraz to przegiął pałę. 17 letni bachor chce się bawić mną, 38 letnim facetem z kotem na utrzymaniu. Dobry jest, muszę zobaczyć kiedy, czy nie stoi pod latarnią na mojej ulicy. Czuje, że łatwo nie pójdzie. Uparł się, ciężka sprawa.
Odsunąłem się od niego znacznie. Mnie się nie tyka, musze sobie z bachorkiem to wyjaśnić.
- Po pierwsze, mnie się nie dotyka. Po drugie, trzeba się uczyć, żeby mieć dobre oceny, a nie chcieć skoczyć nauczycielowi do łóżka. Po trzecie, jak chcesz, żeby ktoś cię wyruchał to idź pod latarnię, ja mam co robić. Po czwarte, takich lizusów, jak ty mam od groma, jakbym miał przystawać na takie propozycje, a dodam, że mam ich dużo, dawno bym musiał zażywać viagrę.


Shinya:

Spojrzałem na niego niewinnie.
 - Przepraszam.... - stałem jeszcze chwilę, na przeciw niego wpatrując się w podłogę. Cholera, nie wiedziałem, że będzie tak ciężko. Zawzięty facet.  Ale ja jeszcze coś wymyślę, oj tak.
Odsunąłem się od Niimury-san, spoglądając na niego spod przydługiej grzywki.
- Na pewno...? - zapytałem przekrzywiając głowę.
Widząc jednak jego niezbyt chętne spojrzenie, zabrałem tylko swoją torbę i wyszedłem z klasy, mrucząc ciche " do widzenia "


Kyo:

Westchnąłem ciężko, coś czuje, że on się łatwo nie podda. Wstałem ze swego miejsca, i ruszyłem do domu. Na piechotę! Prawo jazdy mi zabrali, tylko dlatego, że jechałem po jednym piwku i zrobiłem sobie slalon na drodze. A po moim wyjaśnieniu dla policjantki, że grałem w kosza samochodem, chciała wysłać mnie na izbę wytrzeźwień. Skończyło się mandatem na 14431 jenów (ok. 500 zł) i zabraniem prawo jazdów.


Shinya:

Gdy wróciłem do domu, pierwszą rzeczą zaraz po zjedzeniu obiadu, było wyszukanie jakiś seksownych ciuchów na jutro. Zaśmiałem się cicho, wyciągając z szafy czarną, lateksową sukieneczkę. Taak, można spróbować. Dzień minął mi szybko. Korki z biologii ( niedługo nie będą mi potrzebne, mówię do siebie w myślach)   kolacja, kąpiel  i spać. Trzeba być jutro wypoczętym.